Minął już pierwszy tydzień naszego pobytu. Ponieważ w związku z wieloma różnymi zmianami w planie, dziś mamy wolny dzień. Sporo osób gdzieś pojechało, ale ja zdecydowałam się zrobić sobie wolne i nie robić nic. Mówiąc nic nie mam na myśli spędzania całego dnia leżąc w łóżku, chociaż faktem jest, że skorzystałam z okazji i trochę dospałam 🙂
Udało mi się zamówić słownik elektroniczny z amazonu, w końcu najwyższa pora na to. Jest tani i dobry… A czemu tani? Bo różowy. Tak, wersja czarna była droższa o 5000 jenów. Cóż, słownik ma mi służyć do szukania znaków, i tak będę trzymać go w futerale więc kolor aż tak nie będzie mi przeszkadzał.
Z ciekawostek różnorakich: jestem pod wrażeniem jednego z najtańszych dań gotowych z rodzaju instant yakisoba. Pomijając, że soba to był zwykły makaron pszeniczny, samo opakowanie zadziwiło mnie najbardziej. Przyprawy i makaron były oddzielone od siebie niczym w zupkach od vifona, tutaj też sos był w wersji płynnej. Zazwyczaj, jeśli chce się zrobić sobie instant jedzenie w wersji niezupnej to trzeba przyrządzić makaron osobno – nie tutaj! Instrukcja przygotowania mówiła: otwórz opakowanie do wyznaczonej linii, wyjmij sos i przyprawy, zalej wodą do zaznaczonego miejsca i potrzymaj przez trzy minuty. Uwaga, teraz to, co mnie pozytywnie zaskoczyło! Z drugiej strony pokrywki była nalepka, którą się zrywało i odcedzało makaron, gdyż pod nią było coś w rodzaju plastikowego sitka. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim.
Jak być może wiecie, Japończycy nie rozróżniają naszych zachodnich ‘L” i “R” od siebie. Szukałam w sklepie sera żółtego (swoją drogą strasznie drogi, najtańszy, do tego starty, 198 jenów za 100g, to 6zł!), a że zanim zapytam pracownika wolę przeszukać sklep sama, to szukam, szukam, czytam napisy na ścianach. Moją uwagę przykuło “Daily products” w dziale z lodówkami. Co? Co tam niby ma być, co niby z lodówek jest tak ważne, że używamy tego codziennie? Cóż. Po podejściu bliżej ujrzałam różne przetwory z nabiału, czyli… “dairy products”. Trzeba się do tego przyzwyczaić, błąd nie jest specjalnie dziwny, kiedy weźmie się pod uwagę “L=R” 🙂
Od jutra wznawiamy zajęcia, w ramach ich jedziemy do Futami – jeśli pogoda będzie nam sprzyjać jest szansa, że zobaczymy górę Fuji 😀